poniedziałek, 7 listopada 2016

Dzień 48 - Zapiekanka z kaszy jaglanej i cukini

Dziś wrzucam przepis na pyszną zapiekankę z kaszy jaglanej i cukinii :D  Choć nie jestem jakimś miłośnikiem smaku kaszy jaglanej, tak w tej formie mnie urzekła.

Składniki:

- woreczek ugotowanej kaszy jaglanej
- pomidory w puszce
- 1 średnia cukinia
- por/cebulka
- oregano, pieprz sól
- pieczarki (opcjonalnie)
- starty żółty ser

Sposób przygotowania:

Kaszę jaglaną gotujemy, następnie studzimy. Dodajemy puszkę pokrojonych pomidorów wraz z zalewą oraz oregano pieprz i sól. Wszystko mieszamy. Na patelni podsmażamy na oliwie ok. 15 min. pokrojoną cebulkę oraz cukinie (ewentualnie pieczarki). Dodajemy do kaszy - mieszamy. Przekładamy wszystko do naczynia żaroodpornego, posypujemy na górze tartym serem. Zapieakmy w piekarniku 20-30 min w temp 180 stopni. Gotowe! Smacznego:)

niedziela, 6 listopada 2016

Dzień 47 - Kino - tym razem domowe



 Chciałam Wam dziś serdecznie polecić film, który ostatnio poruszył mnie bardzo! Film, o którym mowa to "The Help" czyli po naszemu "Służące". Jest to adaptacja bestsellerowej powieści Kathryn Stockett.

W jednej z głównych ról moja ulubiona ostatnio aktorka - Emma Stone. Film z gatunku dramat miał swoją premierę w 2011 roku.

Akcja rozgrywa się w latach 60 tych XX wieku w jednym z Amerykańskich Stanów. Opowieść jest co prawda fikcyjna jednak porusza autentyczny problem segregacji rasowej  w Stanach Zjednoczonych. 
Wzruszająca historia ukazująca kobiety, które decydują się podjąć ryzyko by zyskać wolność. Z jednej strony poznajemy trudne życiorysy czarnoskórych służących, często poniżanych i wykorzystywanych w domach swoich białoskórych pracodawców. Z drugiej strony przyglądamy się Eugenii, 23 letniej kobiecie marzącej o karierze dziennikarki, dopiero rozpoczynającej swoje życie zawodowe. Eugenia wychowana przez czarnoskórą służącą, wiele jej zawdzięcza. Pełna empatii i odwagi postanawia podjąć ryzyko i ukazać społeczeństwu świat widziany oczyma służących. Film trwa ponad 2 h, trudno jednak oderwać się od niego. Zdecydowanie polecam!

sobota, 5 listopada 2016

Dzień 46 - Sobotnie gotowanie - placki z cukini i marchewki:)

Dziś podzielę się "małym co nieco", które upichciłam dziś w mojej kuchni:) Na obiad serwowałam moją ulubioną zupę ogórkową oraz moje niedawne odkrycie kulinarne - placki z marchewki i cukinii. Palce lizać! 


 Przepis na placki z marchewki  i cukini:

Składniki:
- 2-3 marchewki
- 1 mała/ średnia cukinia
- por
- 2-3 łyżki mąki
- 2 jajka
- sól, pieprz



Marchewkę i cukinię ścieramy, por drobno kroimy, dodajemy 2 jajka, mąkę, przyprawy. Wszystko mieszamy. Masę nakładamy na rozgrzaną patelnie i smażymy placki. Wuala! Gotowe - z podanej porcji wyjdzie około 15 placuszków o słodkim smaku:)


 Osobiście uważam, że świetnie komponują się z zupą ogórkową:) Polecam!


piątek, 4 listopada 2016

Dzień 45 - Wypad do kina

Kino Rialto, Katowice
rok: 1992
źródło: www.silesiafilm.com

Bardzo lubię chodzić do kina - szczególnie jesienią i zimą. Czasami zdarza mi się iść do kina w pojedynkę i wtedy mam okazję chłonąć atmosferę miejsca i skoncentrować się na doświadczaniu;) Uwielbiam kina studyjne, małe niekomercyjne, mają swoją duszę i specyfikę. 

Ostatnio udało mi się być w Kinie Rialto w Katowicach. Była to moja pierwsza wizyta w tym miejscu. Musze przyznać zostałam oczarowana. 

Rialto - to kino-teatr, miejsce wielofunkcyjne - można zobaczyć tam transmisję baletu wprost z Moskwy, przyjść na koncert lub poprostu - na seans fimowy. W dodatku bilety są w dosyć przystępnych cenach - każdy poniedziałek to tyko 10zł.
Kino Rialto - dziś


 Oczarowało mnie jednak wnętrze - sala kinowa skada się z dwóch części - miejsc na balkonie oraz z części głównej, którą stanowi duże pomiesczenie wyposażone w urocze stoliki, przy których można wypić np. aromatyczną kawę, zjeść kawałek pysznego ciasta i w tych właśnie okolicznościach oglądać film wyświetlany na dużym ekranie.
Bardzo ciekawa koncepcja - mnie spodobała się ona zdecydowanie!
                            
                                                                                           
Film, na który się wybrałam to "Ostatnia rodzina". Jest to film biograficzny - opowiadający historię rodziny Beksińskich. Zdzisław Beksiński  słynny polski artysta, malarz słynący z dość kontrowersyjnej i nietuzinkowej twórczości. Dzieła Beksińskiego wzbudzają mnóstwo emocji i poruszają - we mnie często budzą niepokój, lęk, smutek, szok i coś czego nie potrafię nazwać, ale nie pozwala mi to przejść obok nich obojętnie.
   
Kino Rialto  - wnętrze















Film natomiast ukazuje nam bardzo złożone osobowości członków rodziny Beksińskich, ich wzajemne relacje i dramatyczne losy.
Podczas seansu cały czas towarzyszyły mi uczucia niepokoju i zaskoczenia. Trudno mi to wyjaśnić ale moje główne skojarzenie z tą rodziną, filmem to góra kości ludzkich, zapach śmierci, sadyzm i masochizm. Ciągle jednak fascynuje mnie fakt sił drzemiących w człowieku...

czwartek, 3 listopada 2016

Dzień 44 - "Suflet" czyli przepis na miłość i szczęście:)


Lubię czytać, a już moją wymarzoną scenerią jest fotel, ciepły koc, aromatyczna kawa i ... deszcz za oknem:) Tak! lubię ten stan!

Ponieważ ostatnio zaczytałam się w - według mnie istną perełkę, postanowiłam się tym z Wami podzielić.
Na swoje 29 urodziny dostałam od braci książkę pt. "Suflet" Asli E. Parker. Już napis na okładce brzmiał dla mnie zachęcająco - "Przepis na miłość, przepis na szczęście, przepis na siebie".
Bynajmniej książka ta nie jest romansem, lecz opowieścią o trojgu ludzi, którzy stają w obliczu dużych zmian w swoim życiu - śmierć bliskiej osoby, choroba.
3 zupełnie niebanalne historie o ludziach, którzy na nowo próbują sobie zorganizować życie, odnaleźć się w zmienionej rzeczywistości.

Ostatnio przeczytałam w internecie tekst "Dostajesz to czego najbardziej potrzebujesz by dojrzeć". Myślę, że to hasło pasuje nie tylko do perypetii bohaterów powieści, ale także do sytuacji, w której dostaję właśnie tą książkę!                      
Jest to czas, w którym odkrywam, że szczęście jest czymś czego szuka się na własną rękę, że wszyscy ludzie są w naszym życiu tylko gośćmi - jedni dłużej, inni krócej. Jednakże z życiem musimy się zmierzyć sami.

Gorąco polecam powieść mądra historia, skłaniająca do refleksji, czyta się ją jednym tchem - choć wiele w niej trudnych treści.

środa, 2 listopada 2016

Dzień 43 - Jesiennej chandry nadszedł czas...


Mimo szczerych chęci korzystania z życia, dopadł mnie ostatnio smutny jesienny deszcz...Nie bez powodu mamy chyba te 4 pory roku, każda z nich to część naszego rozwoju. Jesień ma dwa oblicza... z jednej strony potrafi zachwycać pięknem swych barw - kolorowe liście, kasztany, piękne zachody słońca, grzyby. Z drugiej strony chłód. Ziąb. Wiatr i deszcz. Mało słońca. Długie wieczory i krótkie dni. Jeśli ktoś ma skłonności do refleksji i wpadania w dołki to aura sprzyja;) Takie chyba jednak jest życie! Czego nauczylibyśmy się o życiu podczas nieustającej wiosny? A przecież życie to także śmierć, przemijanie. Coś się kończy coś zaczyna. Nie ma sensu przed tym uciekać, strach i tak nas dopadnie.
 Może warto się jednak zatrzymać tej jesieni, nie po to żeby wpaść w samouskarżanie się nad sobą. Lecz po to żeby zajrzeć głębiej w siebie - czy droga, którą idę to ta, po której chce iść? Czy to co robię mnie do siebie zbliża czy też zapominam powoli kim jestem? Czego pragnę? Co z moimi potrzebami? Czy to ja decyduje o swoim życiu czy też ono mnie niesie jak leci?  
Listopad.Ważny i trudny miesiąc. Trzymamy się ciepło!

czwartek, 6 października 2016

Dzień 26 - Bridget Jones 3 - trochę dobrego humoru na niepogodę:)


Na ten film czekałam bardzoooo długo:D Szczęśliwie doczekałam się. Film idealny na tą smętną, smutną jesień, która właśnie się zaczyna. 2 h dobrej zabawy. 
Pomimo, że Bridget jest już po 40tce dopiero teraz zdaje się, że wie czego od życia chce. Może trzeba czasu by dojrzeć?

Gorąco polecam i ciekawa jestem Waszych opinii:)

środa, 5 października 2016

Dzień 25 - Wesele. Związek partnerski


W miniony weekend byłam na weselu w bliskiej rodzinie. Poza dobrą zabawą, świetnym jedzeniem, spotkaniami po latach, miałam również doskonałą okazję do obserwacji bliskich relacji  w mojej rodzinie. Związki na różnych etapach. Dojrzałe małżeństwa, młode małżeństwa, nowożeńcy, narzeczeni, zakochani. Młodzi, starzy do wyboru do koloru. Każdy z jakąś historią.
Zastanawiałam się jak to między nimi jest: czy są szczęśliwi? czy są ze sobą blisko? czy mogą na siebie liczyć? jak rozwinie się ta relacja?
Sama będąc w relacji, na jej można powiedzieć początkowym etapie byłam pełna spokoju. Cieszyłam się każdą chwilą spędzoną z partnerem. W wolności, bez wewnętrznej presji i ciśnienia. Nie wiem gdzie idziemy, ale jakoś jest we mnie pragnienie by iść dalej;)

Ostatnio dużo zastanawiam się nad związkami. Czym jest związek partnerski? Jak odróżnić go od relacji, która jest toksyczna i nam nie służy?  W swoich poszukiwaniach natrafiłam na książkę pt.:
"Nałogowa miłość" psychoterapeutki Eugenii Herzyk. Autorka dosyć jasno ukazuje różnice, przytaczając wiele ciekawych przykładów, skłaniając do autorefleksji.

Czym jest więc związek partnerski według autorki?

Decyzją kobiety i mężczyzny, że chce iść przez życie z drugą osoba, wzajemnym zobowiązaniem, zamieszkaniem, wspólnymi planami, dzieleniem radości i smutków.

Związek partnerski to związek dwóch dojrzałych osób, które potrafią być szczęśliwe w pojedynkę. Nie potrzebują drugiej osoby by wypełnić swoje braki, deficyty lecz chcą być z drugą osobą by dzielić się swoim szczęściem.

Partnerzy mają wspólny system wartości, spędzają razem dużo czasu, robiąc rzeczy, które obojgu sprawiają przyjemność. Partnerzy akceptują siebie nawzajem, żaden nie usiłuje zmienić drugiego, podporządkować go sobie, nie godzi się na bycie podporządkowanym.
Związek partnerski tworzą ludzie tak samo ważni, mający te same prawa.
Szanują się nawzajem, mają do siebie zaufanie, są wobec siebie szczerzy, otwarcie mówią o swoich uczuciach. Znają swoje rodziny, znajomych, przeszłość.
Partner uwzględnia potrzeby drugiego partnera. Zaspokajając swoje potrzeby, ma na uwadze czy go przy tym nie krzywdzi.
Partnerom udaje się osiągnąć kompromis, gdy dochodzi do konfliktów.
Partner nie czuje się odpowiedzialny za szczęście drugiego, nie oczekuje od niego aby on zapewni mu szczęście. Partnerzy nie blokują rozwoju osobistego ani własnego, ani partnera.

Podoba mi się taka wizja związku;) a Wam? Zachęcam do głębszego wczytania się w książkę Eugenii:)

piątek, 16 września 2016

Dzień 6 - "cieszmy się z małych rzeczy bo w nich wzór na szczęście zapisany jest"

 Ahoj!

Dziś rano obudziłam się ... szczęśliwa! Od tak! Po prostu! Ostatnio kiedy otwieram oczy rano, myślę sobie: fajny dzień przede mną, dam radę! Życie - czekam na kolejną lekcję!
Myślę, że duże znaczenie na to w jakim nastroju się budzę ma to, jak kończę dzień. Nie do końca wiem jak to się stało lecz jakoś tak czuję, że żyję w zgodzie ze sobą i swoimi potrzebami. Kiedy jest czas pracy - pracuję, dobrze wykorzystując czas, ale też nie przesadzając w drugim kierunku, że teraz oto zrobię 200 % normy. Próbuje bardziej być i doświadczać danej chwili, niż pędzić przez nią z prędkością strusia pędziwiatra. I oto dzieje się cud. Zaczynam widzieć. Dostrzegać. Drugiego człowieka, słońce na twarzy, moje kaktusy na parapecie, czuję smaki i zapachy. Nagle nawet obowiązki stają się przyjemne, bo płynę przez nie ze spokojem w sercu, ufna że sobie poradzę. Radość sprawia mi, że to widać, dzieciaki mówią: kurde, jesteś jakaś inna!

Dziś chwytam więc dzień. Pyszne śniadanko, aromatyczna kawa, chwilka w kuchni z książką.

Nie miejmy poczucia winy, że się o siebie troszczymy, że jesteśmy dla siebie ważni - my
i nasze potrzeby. Jeśli nauczymy się siebie kochać, szczęście przyjdzie samo,jako efekt uboczny;)
Piękne dnia życzę:)

wtorek, 13 września 2016

Dzień 3 - Kobiece towarzystwo


Jestem dziś szczęśliwa;) Dostałam od koleżanek z pracy prezent urodzinowy - tą piękną bransoletkę ze zdjęcia. Czuję dużą wdzięczność i radość oraz siłę kobiecego wsparcia. Mam wiele szczęścia bo dane jest mi pracować z wyjątkowymi kobietami, inspirującymi i prawdziwymi.
Kiedyś zdecydowanie wybierałam/wolałam towarzystwo mężczyzn. Jakoś chyba wewnętrznie gardziłam kobietami, sądziłam że są słabe, nie chciałam być taka jak one - okazująca słabości, potrzebująca. Dzięki Bogu spotkałam na swej drodze ludzi, dzięki którym zapragnęłam się zmienić. Czemu mnie to cieszy? Bo coraz bardziej mogę być sobą i cieszyć się bliskością z innymi - właśnie dzięki temu, że uczę się okazywać swoją słabość i niedoskonałość:)

Dzień 1 - coraz mniej czasu na bycie matką...



Czuję złość. Złość z powodu piętna społecznego, stereotypu, że kobieta w moim wieku powinna założyć rodzinę, być matką. Bo przecież czas tyka! Kiedy próbujesz żyć inaczej  - po swojemu - zdala od wyznaczonych społecznie standardów, licz się z tym, że nie będzie lekko. 
Smuci mnie fakt, że tak często wciska się kobietom, że ich poczucie wartości jest uzależnione od tego czy podejmą konkretną rolę społeczną, tu czytaj: matka, żona, gospodyni domowa. Jeśli ktoś wybiera inną drogę, to "musi być z nią coś nie tak", no bo "jak to tak".
Niestety kobiety często nie wierzące w swoją wartość, łykają tą żabę, nakręcają się. Sama długo czułam się tą "gorszą kobietą". Media kreują dziś zasadniczo dwa obrazy pożądanych kobiet: matki -Polki oraz namiętnej kochanki mającej zaspokajać popędy mężczyzn (z tym, że ta druga po 30tce to już stara panna;] ) A ja się pytam dlaczego ograniczamy kobiecość tylko do tych dwóch wymiarów?
Trzymajcie kciuki bo ja mam zamiar szukać kobiecości w sobie w oderwaniu od wszelkich ról;)

poniedziałek, 12 września 2016

29 lat minęło jak jeden dzień...

10 września 2016 r. Sobota. Karkonosze - szlak na Słoneczniki.
Nie wymarzyłabym sobie chyba piękniejszych okoliczności na obchodzenie swoich 29 urodzin. Bliskość gór, piękna przyrody, promienie słońca na twarzy to dla mnie powrót do pierwotnej, najprostszej formy szczęścia. Tego dnia miałam wszystko czego mi potrzeba - byłam w TU I TERAZ. Ze spokojem, radością, wewnętrzną harmonią.
Dostałam smsa z życzeniami i poruszył mnie jego fragment:

"Szczęście się kreuje samemu to nie ma co tu życzyć".

Uderzyło mnie to stwierdzenie! No tak - przecież szczęście nie przychodzi samo! Nie jest zależne od warunków zewnętrznych, ani od ludzi, ani od losu. To ode mnie i moich wyborów zależy czy będę szczęśliwa. Koniec z czekaniem, że coś się może wydarzy! Jak to mówi trenerka fitness Ewa Chodakowska "Nic się samo nie wydarzy" ;)

Chce żeby prowadzenie tego bloga motywowało mnie do codziennego brania odpowiedzialności za swoje życie i szczęście.
Chcę żeby ten rok był radosnym odliczaniem do 30stych urodzin, które będą przecież radosnym wydarzeniem bo...będę o 365 dni bogatsza o swoje szczęście.

Trzymajcie kciuki:)